W 2016 roku staraniem księdza Waldemara Żurka ukazały się drukiem „Wspomnienia z wojny 1939-1945”, będące zapiskiem relacji prefekta Zakładu Salezjańskiego w Oświęcimiu – ks. Józefa Ożóga. W moim przekonaniu publikacja ma istotne znaczenie dla historii lokalnej, ponieważ przedstawia wiele nieznanych dotąd faktów. Jednym z nim jest epizod z kampanii polskiej 1939 r. w czasie walk pod Oświęcimiem, w pierwszych dniach września. Pozwolę sobie przytoczyć fragment z w/w książki:

[…] Niemcy więc byli pewni, że wojska polskiego nie ma w mieście i że mogą wchodzić bezpiecznie. Toteż pod wieczór od strony Kęt przejechało kilka wozów pancernych, z karabinami gotowymi do strzału. Tym śmielej ruszyły niemieckie oddziały piechoty od strony Wisły na teren Zasola, poprzedzane przez wozy pancerne, które szybko przeszukiwały okolicę. Oderwany oddział naszych żołnierzy składający się z kaprala i kilku żołnierzy zaczaiło się pod mostkiem w Rajsku na jeden taki pojazd pancerny. Granatami unieszkodliwili obsługę i sami siedli do wozu i pojechali w stronę koszar na Zasolu, a następnie z powrotem w stronę Niemców. Niemcy widząc czarne znaki swojego krzyża złamanego na wozie szli spokojnie całą zwartą kolumną marszową na czele z kapitanem i feldfeblem zajmować kaserne po polskim wojsku na Zasolu. Nasz kapral w czołgu zbliżywszy się do Niemców na odpowiednią odległość otworzył ogień z karabinów maszynowych. Legł kapitan i cała kompania jak kłosy skoszone. Druga kompania, idąca za pierwszą przysiadła w popłochu. Czołg naszego kaprala przejechał po Niemcach i zwrócił się do dalszej kompanii. Tych dosięgnął los ten sam, co pierwszych. Połowa legła trupem, a ranni wołali pomocy. Niemcy zrozumieli wkrótce, że ten czołg jest niebezpieczny. Początkowo sądzili, że kierowca wozu i obsługa dostała szału i uchodzili z zasięgu jego działania. Dopiero gdy w czołgu zabrakło benzyny i amunicji, otwarła się klapa i wyszli z niego nasi żołnierze, dając znak, że się poddają. Wówczas Niemcy rzucili się na nich i posiekali ich kulami i granatami. Kapral ów i żołnierze należeli do pułku tarnowskiego. Zostali oni pochowani przez ekipę sanitarną przy drodze w Rajsku. Byłem tam osobiście i widziałem ich mogiły. […]

Akcja była udziałem żołnierzy 16 Pułku Piechoty z Tarnowa. Jestem ciekawy, czy kiedykolwiek uda się ustalić ich tożsamość…